|
|
W podziemnych
kryptach zgromadzono szczątki - relikwie dominikanów z 1260 roku. |
"Złotemi głoskami w końcu napisane: w
Sandomierzu dnia tego 49 męczenników, drgnęli bracia, słuchając słów wieszczych.
Patrzy przeor Sadok do księgi, widzi przestrogę Bożą, uspokaja braci,
zachęca do męczeństwa. Chwila przygotowania do śmierci. A poza kościołem
słychać już dzikie wycia mongołów, wpadają. Za chwilę kościół posiadał
49 świętych". Wydarzenia te rozegrały się w kościele św. Jakuba w
Sandomierzu 746 lat temu. Z rąk Tatarów wówczas zginęli dominikanie. Pomimo
upływu tak ogromnego czasu zachowały się szczątki zakonników noszące ślady
męczeńskiej śmierci.
"Kościół pod tytułem Świętego Jakuba, należy do najstarożytniejszych
świątyń sandomierskich, które w tem mieście w całości do naszych czasów
przetrwały. Jego mury mchem porosłe i jakby ziemię zapadłe, noszą na sobie
piętno blisko ośmiu wieków i są po dziś dzień niemymi świadkami przelanej
niegdyś niewinnej krwi męczenników, która w ich obrębach potokami płynęła.
Na sam widok tej katakumbowej świątyni, dusza nasza doznaje jakiegoś nieokreślonego
wzruszenia, przejmującego aż do głębi całą naszą istotę". To słowa
księdza Melchiora Bulińskiego monografisty sandomierskiego z XIX wieku.
Już wtedy świątynia swoim niepowtarzalnym charakterem oddziaływała na
ludzkie umysły. Ile tajemnic kryje jeszcze kościół św. Jakuba? Tego nie
wiadomo. Archeolodzy i badacze historii co rusz starają się znaleźć odpowiedzi
na różnego rodzaju nurtujące pytania.
Kto wybudował?
Nie jest jednoznacznie rozstrzygnięta kwestia dokładnych okoliczności
powstania kościoła oraz. Według Jana Długosza historyka polskiego żyjącego
w XV wieku, jest nią księżna Adelajda, córka Kazimierza Sprawiedliwego.
Długosz uważał, że księżna kościół świętego Jakuba i klasztor ufundowała
dominikanom w 1200 roku. Ciało "sponsorki" jedenaście lat później
spoczęło w świątyni. W kościele znajduje się płyta nagrobna prawdopodobnie
z końca czternastego lub piętnastego wieku. Jest to dowód, że księżna
Adelajda spoczęła w kościele, za wybudowanie którego wcześniej zapłaciła.
Czy rzeczywiście księżna Adelajda ufundowała dominikanom świątynie i zabudowania
klasztorne? Prawdopodobnie Adelajda była fundatorką, ale pierwszego kościoła
św. Jakuba zanim do niego przybyli zakonnicy. W 1200 roku księżna raczej
dla dominikanów nie mogła ufundować świątyni, bowiem sam zakon został
zatwierdzony przez papieża Honoriusza III w 1216 roku. Trudno więc dać
wiarę temu, że Adelajda wystawia kościół zgromadzeniu, które formalnie
jeszcze nie istnieje. Historyk Jan Długosz w swojej kronice "Liber
Beneficiorum" twierdzi dodatkowo, że fundatorem może być też Iwo
Odrowąż biskup krakowski. Historycy nie podzielają zdania Długosza i uważają,
że prawdopodobnie nie chodzi o księżnę Adelajdę córkę Kazimierza Sprawiedliwego
tylko o zmarłą być może w 1311 roku Adelajdę, córkę kujawskiego księcia
Kazimierza Kondratowica.
Pierwszy kościół został być może wzniesiony między 1150 rokiem a 1175
jako votum po powrocie księcia Henryka Sandomierskiego z Ziemi Świętej.
Dominikanie otrzymali kościół od biskupa krakowskiego Iwo Odrowąża, który
sprowadził tutaj zakonników.
Niespotykane wezwanie
Kolejną nie do końca wyjaśnioną sprawą jest tytuł kościoła. Według
dokumentów erekcyjnych powstanie klasztoru miało miejsce w 1226 roku.
Sandomierski klasztor był drugim po Krakowie klasztorem dominikańskim
w Polsce. Czy wezwanie św. Jakuba nadali kościołowi zakonnicy? Prawdopodobnie
według praktyki stosowanej przez zakonników nazwa została przejęta z pierwszej
świątyni. Ksiądz Stanisław Makarewicz w swoim przewodniku podaje, że za
wcześniejszym istnieniem tego tytułu przemawia pewna popularność tego
imienia wśród urzędników sandomierskich. Ksiądz Makarewicz podaje, że
w 1198 roku z dokumentów znany jest "Jacobus comes sandomiriensis",
a około 1227 roku namiestnikiem księcia Leszka Białego był w Sandomierzu
również Jakub. W ówczesnym czasie tytuł św. Jakub był dość rzadki. Dla
dominikanów nazwa ta nie była do końca obca, ponieważ w 1218 roku zakonnicy
zamieszkują w Paryżu przy szpitalu św. Jakuba. Przez miejscową ludność
zwani byli jakubinami. Święty Jakub Apostoł - patron misji, pielgrzymów
i rycerzy-krzyżowców był dominikanom - szczególnie sandomierskim, bardzo
bliski. Charakter sandomierskiego klasztoru był niewątpliwie misyjny.
Chodziło tutaj o plany chrystianizacji terenów pogańskich. Właśnie tereny
ziemi sandomierskiej w ówczesnym czasie wyznaczały te granice. Kronikarze
podają, że plemiona pogańskie (Tatarzy) napadali głównie od strony Wisły,
a charakter kościoła jest przecież bardziej obronny.
Zbiorowe mogiły
Następną ciekawostką jest odkrycie zbiorowych grobów dominikańskich.
Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych prowadzono przy kościele
św. Jakuba badania wykopaliskowe. Wtedy to odkryto zbiorowe groby ze szkieletami
ludzi, którzy padli ofiarą mordu prawdopodobnie w 1260 roku. Informacje
te zostały potwierdzone śladami jakie nosiły szczątki. Były to uszkodzenia
kości bronią tzw. sieczną i grotami strzał. Naukowcy stwierdzili, że groty
należały do Tatarów. Według tradycji zakonnicy pochowani zostali w trzech
mogiłach. Badacze na podstawie znalezionych przedmiotów i obrażeń potwierdzają
zdarzenia jakie miały miejsce 2 lutego 1260 roku, czyli męczeńską śmierć
dominikanów z rąk tatarskich. Okryte szkielety nosiły, jak określa Makarewicz
- ślady odcięcia potylicy, liczne nacięcia czaszek mieczem, ślady nacięć
na kościach, ślady po uderzeniu grotami lub wprost tkwiące groty w kręgach.
Tradycja związana z rzezią braci dominikanów ma zupełne potwierdzenie
w badaniach naukowych. Do niedawna kości stanowiły atrakcję dla wycieczek
i zostały wystawione w gablocie pod chórem. Widać było wyraźne ślady zadane
mieczem. Dominikanie po powrocie zrobili ze szczątkami porządek.
Dominikanie sprowadzeni do Sandomierza w 1226 roku zostali usunięci z
klasztoru w 1864 roku na mocy ukazu carskiego. Przez ten czas świątynia
była kościołem rektoralnym. Dopiero na początku czerwca 2001 roku po 137
latach nieobecności zakonnicy powrócili. Na początek w zabudowaniach klasztornych
zamieszkał jeden dominikanin, potem dołączył do niego drugi.
-Męczennicy sandomierscy są przykładem świętości klasztoru św. Jakuba.
Jako ich współbracia, którzy przyszliśmy po nich kilka wieków, chcieliśmy
oddać im należną cześć. Na początek zlikwidowaliśmy gablotę, w której
leżały kości ze śladami męczeńskiej śmierci. Nie są to szczątki do oglądania,
są to relikwie męczenników. Kości ułożyliśmy w kryptach w pobliżu płyt
nagrobnych, część umieściliśmy w urnach chcąc tym samym wskazać na relikwie,
a nie na atrakcję turystyczną - opowiada ojciec Tytus Piłat dominikanin
z sandomierskiego zgromadzenia.
-Czym jest dla dominikanów kościół św. Jakuba? - pytamy zakonnika. - W
historii zawsze trzeba akcentować coś takiego jak powrót do korzeni. Dla
nas dominikanów są to pierwsze korzenie zakonu, który się rozwijał i ma
na tym terenie jakąś szczególną tradycję modlitwy i pracy duszpasterskiej.
Dla nas dominikanów kościół św. Jakuba jest powrotem do korzeni, gdzie
nasi współbracia głoszenie Słowa Bożego przypieczętowali życiem. Relikwie
dominikanów z 1260 roku nie są przedmiotami do oglądania. Relikwie są
wyrazem ludzkiego świadectwa. Dlaczego kult relikwii? Dlatego, że za relikwiami
kryją się żywi ludzie, którzy w zasadzie żyją nieustannie.
|