
|
 |
47-letni Francuz Joel Buton swoją wędrówkę
po Europie rozpoczął w 1999 roku. Idea zrodziła się po śmierci księżniczki
Diany. Francuz chce przejść całą Europę w kilka lat i mówi o sobie, że
jest orędownikiem pokoju. Z zawodu Joel jest... fakirem. My spotkaliśmy
go jak wchodził właśnie na sandomierską Starówkę. Za kilka dni został
dotkliwie pobity w Stróżkach pod Osiekiem (powiat Staszowski, woj. świętokrzyskie).
Fakir pcha przed sobą dwukołowy wózek. Z trudem
wjechał pod niewielkie wzniesienie na ulicy Sokolnickiego. Niewielki wózek
wypełniony jest rzeczami osobistymi. W środku widać deski z wbitymi ogromnymi
gwoździami.
- Przystaje w motelach, czasami poczęstują mnie obiadem mówi. Nie
zmęczył się pan jeszcze? - pytamy fakira. - Wcześniej dużo chodziłem.
Znajomi mówili, że wytrzymam góra rok, może pół. Zrobiłem już ponad trzydzieści
tysięcy kilometrów cieszy się.
Joel szacuje, że do końca wędrówki zostało mu jeszcze około piętnastu
tysięcy kilometrów i swoją "misję" skończy w 2009 roku. Do Sandomierza
dotarł z Lublina, podążając do Krakowa. Z Polski wyruszy do Czech, Bułgarii,
Rumunii, Turcji, Grecji. Po Sandomierzu planuje kolejny przystanek w Koprzywnicy.
Niewielkiego wzrostu Francuz z zawodu jest fakirem. Kładzie się na desce,
z której wystają gwoździe. Na sobie kładzie kolejną z gwoździami. Przechodniów
prosi, żeby na niej stanęli. Jego rekord to siedem osób stojących na deskach,
pomiędzy którymi leży Joel.
47-letni fakir pochodzi z miasta Nantes położonego na Zachodzie Francji,
50 kilometrów od brzegów Oceanu Atlantyckiego.
 |
Joel pytał nas jak dotrzeć do burmistrza Sandomierza,
miał do niego jakąś sprawę. Bez problemu dogadaliśmy się z Francuzem w
języku angielskim. Rozmawiał z nami bardzo chętnie, chwaląc się przy okazji
swoimi trofeami, w postaci wycinków prasowych z regionalnych gazet. Padający
deszcz niestety pokrzyżował plany co do pokazu niezwykłych umiejętności.
Fakir pytał o drogę do Krakowa, miał odwiedzić Koprzywnicę potem wyruszyć
dalej. We wtorek około godziny 18.30 w lesie w Strużkach, dwóch napastników
podjechało prawdopodobnie białym samochodem. Bynajmniej nie chcieli rozmawiać
o jego "pokojowym orędziu" z jakim idzie przez świat, tylko
od razu uderzyli go w tył głowy. -Francuz upadł i wtedy sprawcy zaczęli
go kopać. Zrabowali saszetkę, w której było 50 złotych relacjonuje mł.
asp. Aneta Nowak-Lis, oficer prasowy staszowskiej policji. 47-letni wędrowiec
trafił do szpitala. Ma między innymi połamane żebra i liczne potłuczenia.
W szpitalu mówią, że szybko z niego nie wypuszczą.
Kiedy rozmawialiśmy z fakirem w Sandomierzu, chwalił się, że jak dotąd
nigdzie nie miał problemów. Jedynym kłopotem było nie wpuszczenie go do
konsulatu rosyjskiego. -Nie mogłem wejść. Sądzili, że w swoich rzeczach
ukryłem bombę - opowiada.
Przykro nam Polakom, że pan fakir będzie źle wspominał wizytę w Polsce.
Francuz przeszedł trzydzieści tysięcy kilometrów, aby za Osiekiem dostać
solidne lanie... za pięćdziesiąt złotych.
Staszowskim policjantom nie udało się złapać bandytów. Śledczy proszą
wszystkie osoby, które były świadkami zdarzenia, lub wiedzące cokolwiek
o sprawie o kontakt z policją w Staszowie lub bezpośrednio z numerem 997.
|