
|
Dziesiątki trumien, niezliczone ilości ludzkich
czaszek i kości. To prawdziwe, przedwieczne mauzoleum, w którym pochowano
przedstawicieli dostojnych rodów, duchownych, zwykłych ludzi. Kościół
Św. Trójcy w Tarłowie, nie tylko zaskakuje swoją architekturą i wystrojem.
W podziemiach znajdują się zapierające dech w piersiach krypty. Trumny
stoją na gołej ziemi. Niektóre szczelnie zamknięte, jeszcze inne pootwierane
tak, że widać ich zawartość. Gdyby krypty udostępniono dla zwiedzających,
byłyby niewątpliwie rarytasem na skalę naszego województwa.

|
Kościół parafialny p.w. Św. Trójcy - wzniesiony
w 1647 roku z fundacji Zbigniewa Oleśnickiego w miejscu gdzie niegdyś
stał drewniany kościół. Architektura fary w Tarłowie wiązana jest
z warsztatem Jana Zaora twórcy kościoła św. Piotra i Pawła na Antokolu
w Wilnie. Bliższych analogii dostarczają kaplica Lanckorońskich w
Gołębiu k. Puław, kościół bernardynów w Krakowie. Budowle te planami
zbytnio się nie wyróżniają spośród typowej architektury połowy XVII
wieku. Wnętrze kościoła zdobią najwyższej klasy dekoracje stiukowe,
zwłaszcza w kaplicach Matki Bożej i Pana Jezusa. W kaplicy Pana Jezusa
tzw. taniec śmierci, gdzie cały wystrój wnętrza poświęcono tematyce
śmierci. Treść malowideł symbolizuje nieuchronność śmierci, dosięgnie
ona każdego o każdej porze, bez względu na stan. |
Do kościelnych krypt nie prowadzą okazałe drzwi umieszczone
w posadzce. Oglądając podłogę trudno nawet zorientować się, że podziemia
cokolwiek kryją. Na zwiedzanie krypt umawiamy się z kościelnym, wcześniej
naszą wizytę uzgadniamy z miejscowym proboszczem. Na dworze niemalże już
półmrok. Zupełnie nie wiemy, czego możemy się spodziewać po tarłowskich
katakumbach. Kościelny w posadzce otwiera metalową kratownicę, która jednocześnie
przykrywa kanał ciepłowniczy. Schodzimy po niewielkiej drabince na sam
dół. Niestety, teraz czeka na nas najgorszy moment podziemnej przeprawy.
Kanał nagle ścieśnia się. Prawie na kolanach przeciskamy się pomiędzy
ciasnymi ścianami. Docieramy do niewielkiego korytarza, skąd już widać
trumny. Oświetlenie jest elektryczne, wewnątrz dość jasno. Sam moment
wejścia jest fascynujący. Dla kogoś, kto wchodzi po raz pierwszy, tak
jak my, to niesamowite przeżycie. Stojąc tyłem do wejścia, wąskimi korytarzami
dojdziemy do trzech krypt. Na wprost znajduje się pomieszczenie zwane
kryptą Oleśnickich, na lewo krypta Denhoffów, a na prawo dojdziemy do
dużej sali, tuż pod powierzchnią nawy głównej.
Do podziemnych grobowców pierwsze pochówki trafiają w drugiej połowie
XVII wieku, niemalże zaraz po wybudowaniu kościoła. Szczątki zmarłych,
których złożono w podziemiach, należały do krewnych rodziny Oleśnickich.
Prawdopodobnie wśród pięciu pierwszych trumien znalazły się ciała Andrzeja
Tarły - założyciela Tarłowa oraz Mikołaja.
Oprócz grzebania zmarłych pochodzących z zacnych rodów, w kryptach spoczęły
doczesne szczątki księży. Pierwszym duchownym pochowanym w podziemiach
tarłowskiej świątyni, był ksiądz proboszcz Mateusz Rozparowicz - dziekan
zawichojski, zmarły w 1661 roku. Kolejnym księdzem pochowanym w kościele
to jego proboszcz, ks. Stanisław Dulski, zmarły być może w latach 1660-1665.
Za czasów świetności podziemnego cmentarza była jeszcze krypta tzw. niewiniątek.
Składano tam trumny zmarłych dzieci należących do miejscowej szlachty.
Pierwotnie krypta ta wraz z kryptą Oleśnickich były bardzo starannie otynkowane,
pomalowane i miały utwardzoną podłogę z palonej cegły. Krypta Denhoffów
i podziemi pod nawą kościoła i chórem, nie otynkowano i nie miały też
utwardzonej podłogi. Chodziło się po zwykłej ziemi. Pod nawą główną, a
więc tą częścią kościoła gdzie znajdują się ławki dla wiernych, grzebano
trumny zakopując dość płytko w ziemi. Tak chowano właścicieli dworów,
dzierżawców folwarków i królewskich urzędników. Po około 1650 roku do
1760 pogrzebano być może 30 ciał w trumnach. Dzisiaj trumny te zapadają
się, a na powierzchni widać prostokątne zagłębienia.
Z większości ciał zachowały się jedynie szkielety. Niektóre uległy procesowi
mumifikacji, a precyzyjniej; po prostu wyschły. Fundamenty kościoła posadowione
są na skale wapiennej. Zbudowane zostały również z kamienia wapiennego,
do tego z wypalanej na miejscu cegły. Dobra wentylacja podziemi i skała
wapienna, tworzą specyficzny klimat wysuszający zwłoki i chroniący je
przed rozkładem. Stan zwłok porównywalny jest ze stanem szczątków chowanych
w tym samym czasie na Świętym Krzyżu czy reformackich kryptach w Krakowie.
Przyjmuje się, że do 1811 roku ciała pochowane pod kościołem św. Trójcy
leżały nietknięte. Zaraz potem w wyniku różnych niepokojów do krypty Oleśnickich
wtargnęli ludzie, okradając szczątki z kosztowności. W 1813 roku część
cofającej się armii Napoleona, przetoczyła się przez Tarłów. Żołnierze
zmęczeni marszem, wtargnęli do podziemi. Ołowiane trumny, w których spoczywały
zwłoki Andrzeja i Mikołaja Tarłów, przetopili na kule do karabinów i pistoletów.
Około 1910 roku tarłowską świątynię odwiedził pod potrzeby opisu kościoła
w swojej książce "Dekanat Iłżecki" ksiądz Jan Wiśniewski. "W
jednej z krypt, pod kaplicą Pana Jezusa znajduje się kilkanaście trumien
z XVIII i XIX wieku. Tu pod ścianą bez trumny, jak mówią, leży sam fundator
Zbigniew Oleśnicki. Pod wielkim ołtarzem spoczywają kapłani" - czytamy
w książce księdza Wiśniewskiego.
W kryptach, w czasie pierwszej i drugiej Wojny Światowej chowała się miejscowa
ludność. W 1945 trzynastoletni wówczas ministrant Wiesław Barański tak
opisuje w swoim przewodniku "Nekropolie Tarłowa" stan zachowania
trumien i ciał z końca wojny: "Część trumien była pootwierana(...)
Zwłoki były nienaruszone, ubranie i buty zachowane w dobrym stanie mimo
upływu setek lat. Trumny obite były posrebrzaną blachą, czerwonym atłasem
lub brązowym płótnem mocowanym pozłacanymi gwoździami tapicerskimi. Na
wiekach trumien rycerzy były krzyże maltańskie i herby, zaś na wiekach
trumien kapłanów najczęściej napis IHS z krzyżem pośrodku" - opisuje
Barański.
Krypty wraz ciałami zachowały się w jako takim stanie do czasu lat siedemdziesiątych
XX wieku. Wówczas wykonano ogrzewanie kościoła i posadzki w części nawowej.
Prace niestety prowadzono nieumiejętnie, a to przyczyniło się do zniszczenia
krypt wraz ze znajdującymi się tam szczątkami. Wówczas zlikwidowano wszystkie
możliwe wejścia do podziemi.
W listopadzie 2004 roku miejscowy proboszcz zezwolił inż. Wiesławowi Barańskiemu
(rodowitemu Tarłowianinowi, mieszkającemu dziś w Gdańsku) wejść poprzez
jeden z kanałów grzewczych do krypt. W wyniku zakrojonych prac badawczych
Barański zidentyfikował 25 trumien. Nad szczątkami zmarłych umieszczono
tzw. biogramy (informacje na temat leżących tu osób). W dalekich planach
jest udostępnienie krypt dla zwiedzających. Byłaby to niecodzienna atrakcja,
niemalże na skalę województwa świętokrzyskiego, która mogłaby do Tarłowa
ściągnąć masę turystów. - Nie jest to takie łatwe. Przede wszystkim należałoby
zrobić porządne wejście i sprawny system wentylacji. Nie wiadomo czy zgodziłby
się "Sanepid" - opowiada ksiądz Jan Grochowski proboszcz kościoła
św. Trójcy.
Wilgoć powstała wskutek obecności w podziemiach tłumów ludzi, szczególnie
wycieczek, mogłaby źle wpłynąć na szczątki zmarłych. Póki co, podziemia
dostępne są dla badaczy historii. U księdza proboszcza w sprzedaży dostępny
jest przewodnik autorstwa Wiesława i Anny Barańskich "Nekropolie
Tarłowa". W niewielkiej książeczce dokładnie opisano dzieje krypt
wraz ze spoczywającymi tam szczątkami.
Kto spoczywa w podziemiach kościoła św. Trójcy w Tarłowie?
Andrzej Tarło założyciel Tarłowa - chorąży lwowski, właściciel Szczekarzewic,
syn Andrzeja i Barbary Herbutówny, pradziadek Jana III Sobieskiego, brat
arcybiskupa lwowskiego Pawła Tarło. Przywilej założenia miasta, Tarło
otrzymał 24 czerwca 1550 roku od króla Zygmunta Augusta. Obie córki Tarły
wyszły kolejno za wdowca Mikołaja Oleśnickiego. W ten sposób w Tarłowie
obydwa rody Tarłów i Oleśnickich połączyły się.
Mikołaj Tarło? - chorąży sandomierski i podczaszy królewski, zmarły ok.
1590 roku. Wnuczką Mikołaja była caryca Maryna Mniszchówna, żona Dymitra
Samozwańca.
Zbigniew Oleśnicki - starosta opoczyński syn Mikołaja Oleśnickiego wojewody
lubelskiego i Zofii z Lubomirskich, herbu Szreniawa, matki bliźniaków
Zbigniewa i Jana Oleśnickich urodzonych w 1603 roku.
Anna Stanisławska - pierwsza polska poetka, córka marszałka trybunału
i wojewody kijowskiego Michała Stanisławskiego. Autorka pamiętnika napisanego
w 1685 roku w postaci 76 trenów pt. "Transakcyja albo opisanie całego
życia jednej sieroty". Czterokrotnie zamężna, jednak z żadnego z
małżeństw nie ma potomstwa. Umiera samotnie w 1701 roku w Kurowie, gdzie
ufundowała murowany kościół.
(sporządzono na podstawie "Nekropolie Tarłowa - przewodnik"
Gdańsk 2006)
|